Idea Spa a polskie ośrodki

Spa – „Gdzieś się nam idea Spa rozminęła z dniem dzisiejszym – uśmiecha się Ewa Cholędowska, która od roku zajmuje się badaniami nad znaczeniem słów. – Pierwotnie Spa, o ile pamiętam pierwsze powstało z Belgii, miało oznaczać pewną równowagę pomiędzy ciałem i duszą. Co ciekawe, zabiegi Spa miały się opierać na zabiegach wodnych, zresztą samo Spa to skrót od Salutat per aquam (z łac. zdrowie dzięki wodzie – przyp. red.). Tymczasem nasze ośrodki w ogóle nie kultywują tradycji i oraz wartości znaczeniowych w Spa. Bo zamiast zabiegów wodnych mamy dziś kosmetyczki, tipserki, fryzjerki. To nie ma nic wspólnego w ideą powstawiania Spa. A co jeszcze ciekawsze – słowa Spa nie rozumie się tylko w naszym kraju. Jeśli będziemy mieli okazję, to zajedźmy to instytutu w innym kraju, chociażby gdzieś pod Berlinem. To prawdziwa przepaść pomiędzy nami, a Zachodem.”

Ewa Cholędowska nie pozostawiła suchej nitki na właścicielach naszych polskich ośrodków. Uważa, że stosowanie nazwy Spa powinno być możliwe tylko po spełnieniu określonych warunków. Tak samo, jak mają chociażby prawnicy – nikt bez odpowiednich uprawnień otworzyć biura notarialnego nie może, tak samo ma się sprawa gdy mowa o kancelariach adwokackich. W przypadku spa nie ma żadnych wątpliwości – Polacy są w czołówce krajów Europy, które zmieniają ideę Spa w coś, co trudno nazwać.

– „Jak można byłoby nazwać nasze Spa? Chyba jako centrum usługach różnych – śmieje się Ewa Cholędowska. – Polacy nie mają talentu do nadawania nazw. Dlatego też w naszym języku pojawia się tyle słów zapożyczonych z angielskiego. Pizzerman to przecież nic innego jak nasz kucharz ze szczególną specjalnością przygotowywania pizzy. Merchandiser to osoba wykładająca towar na sklepową półkę. Oczywistym jest, że używanie takiego nazewnictwa jest wygodne, nie mniej jest to wybrać ubogości języka polskiego. Zapewne językoznawcy teraz bieleję ze złości twierdząc, że nasz ojczysty język jest jednym z najbogatszych na świecie. Fakt – był, ale dziś ja widzę, że polski umiera, blisko 20% słownictwa przez nas używanego nie jest słownictwem polskim.”

Zmiany zmianami, a Spa to Spa. Na pewno sama idea ośrodków odnowy biologicznej jest słuszna, ale w ilu przypadkach tak na prawdę można byłoby użyć samej nazwy Spa? Obawiamy się, że gdyby zrewidować ofertę tych wszystkich Spa & Wellness, to mielibyśmy może kilka, może kilkanaście ośrodków, a nie całe setki. Na tym błędnym określaniu obiektów tracą sami kiec, którzy mogą się czuć pokrzywdzeni. Nieoficjalnie wiemy, że sprawą obiecał się zająć Rzecznik Praw Konsumenta, który ma wystąpić do polskiego rządu z petycją o przyjrzeniu się temu problemowi. Być może doczekamy się w końcu ustawy, które będzie regulowała możność używania nazwy Spa. Zapewne świat uzdrowiskowy będzie mocno protestował, ale tym przejmować się nie musimy. Przez wiele lat nasze zaufanie w tej dziedzinie było nadwyrężane, teraz czas, by uczciwość weszła do ośrodków Spa.

Tagi: kobieta, ośrodek, masaż | Struktura strony